3. Warsztaty u Adama Trzcionki
7/3/20253 min read


Siedział we mnie ostatnio cytat:
" Wszystkiego co wiem o swoim życiu,
dowiedziałam się od innych.
Świat składa się ze słów, które do mnie powiedzieliście.
Gdybym tu i teraz rozpadła się na tysiąc części, stałabym się zbiorem głosów, które mówią mi, jak żyć."
Anna Ciarkowska "Pestki"
Zachęcona pewnym postem na IG, zastanawiałam się ostatnio nad tym co mnie w obecnym oceanie fotografów ślubnych wyróżnia, o ile coś w ogóle. Czuję się uwikłana w trendy, w robienie tak aby wszyscy byli zadowoleni, aby było bezpiecznie i bezproblemowo. Mam poczucie, że w moich zdjęciach zostało bardzo mało mnie, a nawet - czy ja tam w ogóle jeszcze jestem?
Robiłam inwentaryzację. Czyli miałam w głowie swoją checklistę z punktami "co powinien zawierać mój idealny reportaż" i pracuje zgodnie z nią, aby uniknąć jakichkolwiek nieprzyjemności. I oczywiście choć zawsze będę chciała aby moje pary młode otrzymały ode mnie swoje wymarzone zdjęcia, to jednocześnie potrzebuję przestać się chować za poprawnościami i mieć w tej pracy twórczej coś autentycznego, mojego. Wierzę, że bez tego jest to prosta droga w dół do wypalenia.
To tylko jeden z moich powodów, które sprawiły że w tym roku wybrałam warsztaty u Adama Trzcionki.
Na warsztatach poza wszelkimi kwestiami technicznymi czy specyfiką pracy, o której tutaj nie chcę pisać i zdradzać programu, mam inne przemyślenie.
Gdy słuchałam Adama, który szeroko o swoim fotografowaniu opowiadał, o fotografowaniu w którym jego emocjonalność i wrażliwość to (w moim odczuciu) jego wielka siła. To te cechy pozwoliły te sytuacje których doświadczył, rozmowy które odbył, śluby które sfotografował - przepuścić przez siebie, nieobojętnie, z uważnością, która zaowocowała w takie, a nie inne wnioski, podejście, warsztat.
Zdecydowanie są to wartości, których sama poszukuję w rozmówcy, do których mnie ciągnie, które są dla mnie cenne. Natomiast – jednocześnie – ja, znająca już ciut siebie, wiem, że te cechy skrzętnie trzymam w sobie i aktem odwagi jest dla mnie pozwalanie im wyjść na wierzch. Coś, co mogłoby być właśnie tym czynnikiem wyróżniającym, którego poszukiwałam na początku tego wpisu – chowam, Ameryki tu nie odkryję – w obawie przed oceną.
No więc. To taka moja refleksja po warsztatowa może niekoniecznie idąca w parze z programem lub w ogóle odnosząca się do niego. Z tym te warsztaty mnie pozostawiły tak na świeżo po. No i z toną teorii, nowymi kwestiami do przemyślenia i wprowadzenia.
Druga sprawa, już taka trywialna.
Na warsztatach przechodziliśmy przez różne materiały, pojawił się też instagram Adama, który miał w opisie wzmiankę "professional dreamer" co również przypomniało mi o tatuażu, który bujam się już chyba od roku aby zrobić, a nie robię, bo jest o pewnej mojej miękkości oraz właśnie wyjściem z nią do świata.
Pisanie tego postu i dwóch poprzednich jest dla mnie nadal lekko chwiejnym choć odważnym krokiem. Cieszę się że trzeci raz go wykonuję, choć nadal mam ludzi, którzy te teksty czytają zanim ujrzą światło dzienne zamiast po prostu je wrzucić. Natomiast czuję, że to wszystko jest żywe i we mnie pracuje, dlatego pozwalam sobie myśleć, że mój 2025 będzie właśnie o tym - o dawaniu swojej wrażliwości głosu and I think it's beautiful.
Na koniec mam dla Was jeszcze jeden cytat, o wiele pogodniejszy dla balansu.
Szalony kapelusznik powiedział Alicji, że:
"Byłaś kiedyś bardziejsza. Straciłaś swoją bardziejowatość."
P.
Ps. Bałam się trochę o tym wszystkim napisać, nie chciałam aby komuś przeszło przez myśl, że wykonałam ostatnie współprace w jakiś sposób mniej kompetentna. Dla mnie fotografia to zawsze będzie droga, wiedza którą cały czas nabywam i myślę, że najlepszą postawą jaką mogę w tej pracy zaoferować jest postawa ciągłego poszukiwania. Zawsze daję z siebie 200%, natomiast jutro będę lepsza niż wczoraj w wyniku nabytego doświadczenia dzisiaj i to jest nieuniknione.
Fotografia to nie jest zawód który bezrefleksyjnie wykonuje w przekonaniu o swojej wspaniałości. Nie potrafię zamknąć się na trzy spusty przed poszukiwaniem.
Ps2. Nad moim biurkiem już z rok wisi cytat z warsztatów Adama:
"I że to nie jest coś, co ktoś Tobie dał i miałeś szczęście to zapisać, ale to właśnie ta sztuka pisania."
O zdjęciu: czy jest w fotografowaniu coś bardziej autentycznego niż dzieci?
